szybownictwo

“Nie możecie latać. Co wiatr się skończył?”, czyli co nie co o szybownictwie – wstęp oraz start

Jak od bardzo dawna myślę, aby w przyszłości latać samolotami tak od naprawdę niedawna myślę o szybowcach.

Temat ten narodził się w mojej głowie niecałe dwa lata temu. Nigdy wcześniej nie myślałam, że moja droga zacznie się właśnie od tego, twierdziłam, że jest to tylko dodatkowe marnowanie czasu, bo przecież w tym samym czasie mogłabym już latać samolotami. I jest to najgłupsza rzecz jaką mogłabym kiedykolwiek wymyślić i naprawdę bardzo się cieszę, że w końcu wypadła ona z mojej głowy.

Szybownictwo jest sportem, od którego każdy kto chce być dobrym pilotem powinien zacząć. Daję wiedzę i umiejętności, które inni piloci musieliby naprawdę długo ćwiczyć w symulatorach lotu, a czasem nawet nie są w stanie nauczyć się gdzie ingdziej. Często spotykam się z twierdzeniem, że szybownicy są najmądrzejszymi z pilotów i patrząc na moje koleżanki i kolegów, którzy w tym temacie siedzą już dłużej, dokładnie tak jest.

Ten typ latania wymaga naprawdę dużej podzielności uwagi, umiejętności planowania, racjonalnego oceniania, logicznego myślenia, przewidywania pogody oraz umiejętności podjęcia ryzyka.

Dlaczego?

W takim razie może zacznę od samego początku.

Szybowiec jest to statek powietrzny, który wyróżnia się tym, że nie ma silnika (oczywiście istnieją motoszybowce, ale to zupełnie inna bajka i o tym kiedy indziej). Ma także bardzo długą rozpiętość skrzydeł, np. szybowiec szkoleniowy SZD-50 Puchacz ma rozpiętość skrzydeł 16,7m, dla porównania dwuosobowa Cessna 150 ma już tylko 10m rozpiętości. Jest to spowodowane tym, że statek powietrzny musi wytworzyć siłę nośną, aby się wznieść. Cessna, która posada silnik nie potrzebuje aż tak dużej powierzni nośnej, aby szybko wbić się w powietrze. 

Szybowiec  może wznieść się w powietrze za pomocą 4 rodzai startów:

  • za pomocą wyciągarki
  • holowany przez samolot
  • z lin gumowych
  • start grawitacyjny

Jako, że dwa ostatnie mają zastosowanie w terenach górskich, a ja latam w Warszawie to bliżej znane są mi dwa pierwsze rodzaje.

Start za wyciągarką jest bardzo prosty. Kiedy po jednej stronie lotniska rozłożony jest tzw. kwadrat szybowcowy, gdzie znajdują się wszystkie statki, to po przeciwnej stronie stoi wyciągarka. Do szybowca podpina się linę i na znak wyciągarkowy zaczyna ją ciągnąć z dużą prędkością przez co szybowiec nabiera prędkości i unosi się w górę oraz rozpoczyna wznoszenie pod kątem 60 stopni. Na odpowiedniej wysokości, a tak naprawdę miejscu szybowca osoba obsługująca zaczyna zmniejszać ciąg przez co lot się wyrównuje, aż do momentu całkowitego pozbawienia ciągu kiedy należy przyczepioną linę wyczepić. Zazwyczaj wysokość uzyskana przy tym starcie nie pozwala na dłuższy lot chyba, że uda się znaleźć komin termiczny (ale o tym dokładnie kiedy indziej.

Kiedy pilot planuje dłuższy lot w poszukiwaniu termiki zazwyczaj wybiera start za samolotem. Podpina się szybowiec za pomocą liny do samolotu holującego. Z osobistych doświadczeń mogę powiedzieć, że mimo iż wydaję się być to naprawdę proste to lot za samolotem jestna samym początku trudny do opanowania, ponieważ sposób pilotażu, robienia zakrętów itp. różni się od zwykłego lotu. Ja np. zakręty nauczyłam się robić (a przynajmniej czuć, że umiem) na swoim pierwszym samodzielnym locie za holem, a wcześniej tych z instruktorem było dość sporo 😉 Pilot samolotu stara się wypuścić szybowiec w kominie termicznym, aby ten mógł od razu zacząć się wznosić.

 

Oba starty są na pierwszych lotach naprawdę emocjonujące. Za wyciągarką dlatego, że kąt wznoszenia jest bardzo duży, a za holem, ponieważ trzeba się napracować i użyć mnóstwo siły, aby opanować lot (potem jednak okazuje się, że niepotrzebnie się tak męczyło, bo większość ruchów była zbędna).

 

Tym zakończę mój wstęp do serii postów o szybownictwie. Dzisiaj chciałam omówić start, a w następnych wpisach odniosę się do cytatu umieszczonego w tytule – bardzo często słyszanego, wytłumaczę jakim cudem statek bez napędu może się utrzymywać kilka godzin w powietrzu (rekord to 13 godzin) oraz inne ciekawe wątki 🙂

 

A tu mój kochany puchacz, czyli szybowiec, na którym się szkolę (tak tak w środku to ja 😀 )

Zrzut ekranu 2016-01-04 o 19.47.22.png

One thought on ““Nie możecie latać. Co wiatr się skończył?”, czyli co nie co o szybownictwie – wstęp oraz start

Leave a comment